Zbliża się kryzys i zapewne wszyscy to odczujemy. Nawet jeśli my osobiście, tylko w niewielkim stopniu, na pewno nasze dzieci będą, chcąc, czy nie chcąc, słyszały o trudnościach finansowych naszych znajomych. Wiele zależy od tego, w jakim wieku jest nasze dziecko, ale nigdy nie jest zbyt wcześnie, aby zacząć rozmawiać z dzieckiem o pieniądzach.
Dlaczego musimy rozmawiać o pieniądzach?
Jest kilka powodów, aby tłumaczyć dziecku wartość i istotę pieniądza i nie dajmy sobie wmówić, że dżentelmeni o tym nie rozmawiają. Po pierwsze, pieniądze są po prostu ważne i nie myślcie, że jest inaczej. Gdyby nie były istotne, po co chodzilibyśmy do pracy, narzekali na szefa i psioczyli, po wyjątkowo nieudanym dniu na wszystkich współpracowników? Dziecko musi rozumieć, dlaczego pracujemy i na jaki cel przeznaczamy zarobione pieniądze, po prostu, do czego nam są one potrzebne. Drugi powód jest równie prozaiczny. Nikt za nas tego nie zrobi, ani szkoła, ani nauczyciele, ani znajomi. Niestety, polski system edukacji nie przygotowuje człowieka do zarządzania najprostszym, domowym budżetem, nie tłumaczy, czym są podatki, inflacja, czy jak działają banki. Innymi słowy, nie daje nawet podstaw, do tego, aby nasze dzieci znały i rozumiały wartość pieniądza. Jeśli my im tego nie wyjaśnimy, nikt za nas tego nie zrobi.
Jak zacząć?
Najprościej oczywiście w świątyni pieniądza, w której wszystko jest dla nas, ale za odpowiednią cenę, czyli w sklepie. Małe dzieci, a nawet te starsze bywają uciążliwe i przeszkadzają w sprawnych zakupach, warto więc zaplanować taką wizytę, wtedy gdy mamy sporo czasu i wiemy, że nie zabraknie nam cierpliwości. Zacznijmy od przeglądu szafek kuchennych, wspólnie z maluchem i pozwólmy mu uczestniczyć w opracowaniu listy zakupów. Ustalmy, jak jest ulubiona potrawa i jakie składniki są potrzebne do jej wykonania. Wizyta w sklepie to okazja, aby omówić ceny produktów, porozmawiać o wadze i opakowaniach. Pozwólmy dziecku zważyć owoce czy warzywa i policzyć, jaki będzie ich koszt. Postarajmy się też, wytłumaczyć dziecku, jak ustawiane są produkty na półkach, zwracajmy uwagę na różnice w cenach tych samych produktów, zależne od marki czy firmy. Pokażmy, gdzie stoją produkty reklamowane w telewizji i jaka jest ich cena. Pozwólmy też maluchowi kupić kilka rzeczy, które po prostu chce.
Tłumacz różnicę między potrzebą a zachcianką
Nawet pozornie drobne i niepotrzebne rzeczy pozwolą nam na kolejną lekcję, czyli objaśnienie dziecku czym różni się potrzeba od zachcianki. To bardzo ważne, aby rozkładając zakupy do szafek, zrozumiało, że są rzeczy, które są niezbędne takie jak mąka, sól czy mrożone warzywa, a są i takie, bez których moglibyście się obyć. Płatki do śniadania to rzeczywista potrzeba, ale czy konieczny był zakup tych, do których dołączano zabawkę? Policzcie wspólnie, ile z waszych zakupów stanowiły zachcianki: ciastka, czekoladki czy jajka z niespodzianką.
Teraz już pora na rozmowę o trudnej sztuce wyboru. Uświadom dziecku, że kupując te wszystkie rzeczy, właśnie zrezygnowało z wizyty w kinie, która kosztowałaby dokładnie tyle samo. Zastanówcie się wspólnie, co można by było zrobić innego, za wydaną kwotę. Uświadom też dziecku, ile godzin musiałaś pracować, aby zrobić zakupy. To czas, który poświęciłaś na zdobycie pieniędzy, zamiast spędzić go na wspólnej zabawie. Pamiętaj, żeby wasza rozmowa odbywała się w miłej atmosferze, zachowaj cierpliwość i nie wypominaj, tylko dyskutuj z małym człowiekiem, traktując go z należytą powagą. Takie proste rozmowy najlepiej uczą, jaka jest wartość pieniądza.
Zobacz także: Od czego zależy oprocentowanie lokat